niedziela, 29 maja 2011

Frywolitkowo - Zielono

Kolejne frywolitkowe... tym razem kolczyki z wisiorkiem do kompletu.
Mam jeszcze problem z zakańczaniem i z wrabianiem koralików. No ale ćwiczę, podglądam w internecie... Skoro nauczyłam się podstaw, to może i tego się nauczę. :)



Choróbsko chyba zaczyna się wycofywać. Od dwóch dni jest lepiej. Przede mną jednak jeszcze ponad tydzień z antybiotykiem. Ciekawe co będzie po antybiotyku....

No i niestety u mnie nigdy nie ma próżni. Jedno przestaje boleć, więc zaczyna coś innego...

czwartek, 26 maja 2011

Wieści z frontu...

... chorobowego oczywiście. Czwarta wizyta u lekarza. Tym razem laryngologa. Kolejne recepty. Nowych leków - trzy. Plus kontynuacja antybiotyku, co do którego mam podejrzenie, że wcale na mnie nie działa. Moje mieszkanie zaczyna wyglądać jak świeżo zaopatrzona apteka. Gubię się już co i kiedy mam brać. A gardło boli nadal. I kaszel męczy okropnie. Dziś w nocy przez półtorej godziny ryczałam krokodylimi łzami - do takiego stanu doprowadził mnie kaszel, którego w żaden sposób nie mogłam uspokoić. Heh...

A to kolejne kolczyki z elementami frywolitkowymi. Na uchu prezentują się bardzo ładnie, delikatnie. Niestety ciężko to pokazać na zdjęciu. Robiłam różne ujęcia, ale nie jestem zadowolona, bo żadne nie oddaje ich delikatności...



wtorek, 24 maja 2011

Jest kiepsko...

... z moim gardłem. Od wczoraj na kolejnym antybiotyku. Gardło jedna rana. Nawet oddychanie jest nieprzyjemne, nie tylko przełykanie śliny.

Na szczęście gorączki nie ma, kataru nie ma... to jakoś funkcjonować można. Poczytać, podziergać, pokleić papierki... Ale za dużo się nie da, bo osłabienie coraz większe. Nie tylko chorobą, ale i antybiotykami... :(

A oto co wykleiłam już w czasie choroby :)


sobota, 21 maja 2011

Kwiatki-Bratki

Kolejna frywolitkowa odsłona :)


piątek, 20 maja 2011

Słowo się rzekło...

... miało być frywolitkowo, więc tak będzie. :)

Po frywolitkowych ubrankach na jajka kordonki poszły na bok, bo na warsztacie wciąż był papier. Ale jak już wcześniej pisałam wiązanie supełków mi się spodobało i kwestią czasu było, kiedy znowu się za nie wezmę.

Tym razem postanowiłam zrobić frywolitkowe kolczyki. Już od jakiegoś czasu obserwuję w necie szał na własnoręcznie robioną biżuterię. Skusiłam się i ja i kilka miesięcy temu kupiłam trochę koralików i półfabrykatów jubilerskich. Tradycyjnie musiały trochę odczekać na swoją kolej, ale zaczynają się przydawać. :)


No dobra... po tym przydługim wstępie pora na zdjęcie :)


Oczywiście nadal nie kupiłam igły do frywolitek i macham je na zwykłej igle do szycia. Tylko igła coraz cieńsza. I kordonek też.

Tak samo było z quillingiem - zaczynałam na igle do szycia i w rezultacie nigdy nie kupiłam igły do quillingu. A teraz sobie nie wyobrażam zwijania paseczków na czymś innym niż moja igiełka do szycia. :)

czwartek, 19 maja 2011

Dopadnięta i padnięta

Dopadła mnie angina ropna.Gorączka, kaszel, osłabienie...
Uroki bycia alergikiem. Wszystko pyli, osłabia organizm. Za późno zareagowałam lekami i choróbsko się przyczepiło...

Na szczęście chyba ma się już ku lepszemu i powoli zachciewa mi się nowych robótek. :)

Ale żeby już zakończyć wątek pisankowy, to wrzucę jeszcze kilka zdjęć quillingowych jajek.
Za dużo ich było, żeby wstawiać zdjęcia  pojedyńczych prac, więc wybrałam kilka zbiorówek.





A ja przed chorobą wzięłam się znowu za frywolitki (i nie tylko). Pewnie wkrótce pokażę co mi wyszło. :)

niedziela, 8 maja 2011

Jajkowe karczochy

W tym roku robiłam na Wielkanoc także karczochy:



I spodobało mi się :) 

Problem był tylko z kupnem małych szpileczek, ale i z dużymi nauczyłam się jakoś sobie radzić.

Na allegro

Jeśli ktoś jest zainteresowany, to na allegro można kupić koszyczek słoneczników mojego autorstwa. :)

piątek, 6 maja 2011

Pisanki eksperymentalne

Czasem wpadam mi do głowy jakiś pomysł, czasem podejrzę jakiś pomysł w internecie... i próbuję.

Nie zawsze pomysły się sprawdzają. Bo albo efekt nie taki jakiego się spodziewałam.
Albo praca jest zbyt pracochłonna i nie ma czasu na tworzenie kolejnych takich samych.

I wtedy pozostają takie pojedyncze egzemplarze - eksperymentalne. :)

Oto dwie takie pisanki: zielona, którą nazwałam "rzeżuszką" i stokrotkowa.



Stokrotkowa - poza tym że pracochłonna - nie spełniła moich oczekiwań. Muszę ją jeszcze dopracować, coś dodać, jakoś ulepszyć, żeby wyglądała ładniej.

Rzeżuszka - nie spodziewałam się że będzie taka pracochłonna. Ale jest ładna i planowałam zrobić takich więcej. W różnych kolorach. Niestety zabrakło czasu. Jeszcze kiedyś spróbuję... :)

czwartek, 5 maja 2011

Grudzień?

Śmiałam się ostatnio, że moje kaktusy zwariowały. Tak im podpasowały warunki w moim mieszkanku, że tzw. grudzień wciąż kwitnie. Czerwony kwitnie od listopada do teraz. I wciąż widać nowe pąki. A biały kwitł w grudniu, a przed tygodniem zobaczyłam że znowu szykuje się do kwitnienia.


Ale wychodzi na to, że dobrze wiedzą co robią - znowu zima za oknem. Śnieg, przymrozki...
Dziś nad ranem u mojej chrzestnej (lubuskie) było -8. Brr....

wtorek, 3 maja 2011

Śnieg w maju?

Przeglądam zdjęcia swoich prac i wybieram te do pokazania na blogu... ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że raczej powinnam pokazywać tu zdjęcia ozdób choinkowych... Bo to chyba zima skoro za oknem sypie śnieg?..




Ale tak poważnie - koszmarna ta pogoda i koszmarnie daje mi się we znaki. Głowa mi pęka, wszystkie kości bolą. Nie miałam najmniejszej ochoty wychodzić spod kołdry. Dobrze, że pisankowy czas minął i mogę sobie pozwolić na robótkowe lenistwo.

Dobrego dnia życzę wszystkich! Trzymajcie się ciepło w ten zimny czas! :)