poniedziałek, 28 lutego 2011

Kruche różyczki

Tym razem znowu różyczki, ale zupełnie z innej beczki... a raczej z innej dziedziny.

Bawię się ostatnio różnymi sposobami dekoracji potraw, zwłaszcza ciast. Robiłam róże z rozpuszczalnej gumy do żucia, wypróbowywałam różne rodzaje mas cukrowych. Robiłam też róże z wędlin, jabłek, a także smażone róże z ziemniaków. [Jak odszukam zdjęcia, to może je tu wstawię - będą pewnie niestety kiepskiej jakości, bo robione komórką.]

Na zdjęciu natomiast można zobaczyć różyczki wykonane z ciasta:

środa, 23 lutego 2011

Bukiecik róż

Drobiazg urodzinowy dla Bliskiej Osoby. Niestety z przyczyn ode mnie niezależnych robiony na szybko, nocą. Dlatego nie spełnia moich oczekiwań. Następnym razem będzie coś ładniejszego.




niedziela, 20 lutego 2011

Aniołki

Zrobione na próbę (zwłaszcza ten niebieski) - chciałam spróbować zrobić jakąś figurkę, postać. Najtrudniejsze okazało się uformowanie tułowia i rąk/rękawów - umiejętne, równomierne rozciągnięcie papieru. By aniołek miał ładny kształt i ręce tej samej długości. :)
Przyklejenie wstążki na obrzeżach też nie było łatwe - klej sklejał wszystko (zwłaszcza palce) oprócz wstążki. Najgorzej było ze stójką na szyi - małe to to i za nic nie chciało się przykleić. O włosach już nie wspomnę. ;)

Dwa pierwsze aniołki prezentują się tak:



Do tej pory powstały jeszcze dwa, ale nie zdążyłam pstryknąć im zdjęcia. :)

środa, 16 lutego 2011

To już jest koniec :)

To już koniec mojego chwalenia się bombkami, które powstały na ubiegłoroczne Boże Narodzenie. To był bardzo pracowity okres. Okupiony popękanymi i obolałymi opuszkami palców oraz odciskami i pęcherzami od nożyczek... Ale tak to już jest z pasją -  trzeba liczyć się z poświęceniami....









czwartek, 10 lutego 2011

Końcówka

Przedostatni wzór. Tyle ich powstało na te Święta, że zastanawiam się, co wymyślę na przyszłe Boże Narodzenie... Może jednak uda się stworzyć coś nowego... Do tej pory się udawało. ;-)





niedziela, 6 lutego 2011

Już prawie koniec

To już jedne z ostatnich bombek - i obok stokrotkowych - jedne z najbardziej pracochłonnych i wymagających dokładności. Ale chyba warto się pomęczyć, bo efekt końcowy jest naprawdę... fajny? ;)

Heh, jak tak na nie patrzę, to odżywa moja quillingomania. Chyba czas brać się za cięcie paseczków. :)))








czwartek, 3 lutego 2011

Bombki, bombki, bombki...

Jak tak przeglądam te wszystkie zdjęcia, to jeszcze bardziej do mnie dociera, jak dużo ich zrobiłam.
Zresztą sfotografowanie tego i obrobienie zdjęć, to też był nie lada wyczyn.
Niestety nie zawsze były dobre warunki do fotografowania. Jak to zimą - za oknem szaro, to i w domu kiepskie światło. Robienie z lampą zwykle nie wchodziło w grę, bo błysk flesza odbijał się od bombki i wyglądało to jeszcze gorzej niż w ponurym świetle dnia. Próbowałam jakoś doświetlać, ale efekt jest różny. No cóż... starałam się...