czwartek, 31 marca 2011

Dalie

Nowe kwiatki quillingowe. Zbiorowo uznane za dalie. :)


Doskonale nadają się do tworzenia bukietów. Bardzo przydają się wtedy sztuczne gałązki z listkami. Można też umieszczać kwiatki na pojedynczych drutach, ale bez listków to już nie to samo.



Póki co powstał jeden bukiet - czerwony. Ale już obiecałam Mamie żółte i pomarańczowe kwiatki do stworzenia drzewka kwiatowego pod kolor Jej pokoju. :) Niestety na razie udało mi się zrobić tylko po jednym kwiatku w tych kolorach...

wtorek, 29 marca 2011

Słonecznikowo mi

Powstają kolejne kwiatki z makaronu. Udało mi się kupić druciki, więc tym razem kwiatki na łodyżkach. Wśród nich słoneczniki, rozświetlające bukiet jak małe słoneczka. :)

Chyba zrobię ich więcej i ułożę sobie bukiet z samych słoneczników. :)



niedziela, 27 marca 2011

Supełki drugie :)

Kolejna próba. Z cieńszej nici. Wciąż na igle do szycia. :)


Jeszcze nie wykończona. Widać nitkę, którą łączyłam oba elementy. Nie obcinałam jej jeszcze, bo może zdecyduję się całość wzbogacić o koraliki...

Mam wciąż problemy z dopasowaniem wielkości wzoru do jajka. Liczę na to, że z czasem nabiorę wprawy...

Pozdrawiam wszystkich i życzę pięknej niedzieli!

piątek, 25 marca 2011

Kuleczki II

Zapowiedziane już wcześniej, a teraz ukończone. Powstało ich dwa razy więcej, ale tyle zostało u mnie. Resztę zdążyłam sprezentować nim zrobiłam zdjęcie. :)



poniedziałek, 21 marca 2011

Wiosennie

Prace sprzed lat, ale wygrzebane dziś z racji pierwszego dnia wiosny.
Ależ ja się stęskniłam za ciepłem, słoneczkiem, zielenią drzew, otwartymi oknami w mieszkaniu...

Tym bardziej, że to będzie pierwsza wiosna w moim własnym mieszkanku :)

Wiosno przybywaj! :)

 

sobota, 19 marca 2011

Kwiatowe makaroniki

Kolejne kwiaty - tym razem z jeszcze innego materiału. :)



czwartek, 17 marca 2011

Dyniowce II

Ciąg dalszy zabaw z wykorzystaniem darów natury. Tym razem kwiatki. I w kolorach. :)





Powstał już mały ogródek :)))
 

środa, 16 marca 2011

Dyniowce I

Tym razem ziarnka dyni w roli głównej. Technika ta sama - klejenie na gorący klej na wszystkim co wpadło w ręce. Uwaga - plastik się topi pod wpływem dużej ilości gorącego kleju! ;)

Z powodzeniem mogą robić za szyszki :)


poniedziałek, 14 marca 2011

Słonecznikowe jeżowce

Kolejne tworki z materiałów naturalnych. Kwiatkami to jednak trudno nazwać, szybciej można je wziąć za rodzaj kaktusa. ;)



Część z nich odrobinę polakierowałam, ale połysk widać jedynie przy sztucznym świetle.



A na zdjęciu to i tak nie widać... :(

Powstały jeszcze w ubiegłym roku i były elementem wystroju świątecznego. Te okrągłe mogły z powodzeniem robić za oryginalne bombki.

Mimo, że Święta już dawno minęły, wciąż stanowią ozdobę mojego mieszkania - w oczekiwaniu na wiosnę i mnogość barw. :)

sobota, 12 marca 2011

Karczochy własnej roboty


Aby podtrzymać tezę Dorotki, że tytuł bloga się zdezaktualizował, prezentuję kolejne nie-papierowe prace: karczochy własnej roboty. W ramach akcji "kwiaty (?) przez cały rok". :)

Kto wie z czego są wykonane?






czwartek, 10 marca 2011

Pierwsze supełki

Moje pierwsze frywolitkowe prace. W sumie to nawet wstyd je pokazywać, ale niech już będzie - w celach dokumentacyjnych. :)

Tak długo chorowałam na frywolitki, ale wciąż nie było kiedy się za nie wziąć. Bo to trzeba było trochę poszperać w necie, żeby znaleźć jakiś sensowny kurs, przeanalizować, popróbować i wreszcie zacząć wiązać supełki!

No i wreszcie się udało. Po quillingowym Bożym Narodzeniu potrzebowałam przerwy od paseczków i kleju, więc - gdy już odpoczęłam i podgoiłam dłonie - zaczęłam rozglądać się za czymś innym. No i wybór padł (między innymi) na frywolitki.

Nieudolne to jeszcze takie. Na grubej nitce i bez odpowiednich narzędzi (czyt. zwykłą igłą do szycia - długą, ale za to dość grubą). Ale już wiem, że mi się podoba i że coś tam wychodzi. Więc pora porozglądać się za narzędziem czyli igłą do frywolitek. (Czółenko mi jakoś nie podchodzi. Pewnie dlatego, że nauczyłam się wiązać na igle).


Nie ma co dłużej odwlekać prezentacji. I tak jestem dumna, że za pierwszym podejściem coś mi wyszło. Oto zdjęcia:



sobota, 5 marca 2011

Kuleczki?

Powstaje coś nowego. Podpatrzonego w necie. Na zdjęciu wyglądało na szybkie w wykonaniu. Okazało się inaczej. Idzie na to ponad 100 pasków. Każdy trzeba zwinąć, równo rozciągnąć, ostrożnie skleić z innymi tak by zachować ładny kształt...

Na zdjęciu jeszcze nie skończone. Rezultat końcowy muszę dopiero udokumentować (ciekawe jak, skoro trzy egzemplarze powędrowały już w dobre  ręce - znaczy się ofiarowałam je mojej chrzestnej...). Trza będzie zrobić kilka nowych...




Skończone prezentują się dość ładnie, ale w masowych ilościach robić się tego nie da. Opuszki palców by nie wytrzymały. Po kilku kulkach mam zdarty naskórek z palców. Boli i piecze. A mnie się chce zrobić jeszcze kilka takich kuleczek...