Wzięłam się za... frywolitki. Marzyły mi się od dawna, chorowałam na nie bardzo... ale wciąż brakowało czasu (a może też odwagi) by spróbować. I najważniejsze - coś wychodzi! Oby tak dalej :)
A na razie jeszcze nie frywolitki, ale wciąż bombki. Jeszcze ich trochę zostało do pokazania, a i tak nie pokazuję wszystkich...